Związek Nauczycielstwa Polskiego
Oddział Międzygminny Racibórz

Szkoły na krawędzi – podwyższenie pensum może spowodować kryzys

25 października 2021

Podwyższenie pensum może spowodować kryzys, jakiego nie jesteśmy sobie w stanie nawet wyobrazić.

Rozmowa ze Sławomirem Kasprzakiem, dyrektorem Zespołu Szkół Licealnych i Technicznych nr 1 w Warszawie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak.

Braki kadrowe w szkołach mogą sparaliżować oświatę. W najtrudniejszej sytuacji są szkoły zawodowe. W Pana zespole działa jedna z najlepszych szkół technicznych w kraju – Technikum Mechatroniczne nr 1. Jakie będą skutki podwyższenia pensum w przypadku Waszej szkoły?

Sytuacja jest napięta. W przypadku każdej szkoły najpoważniejszym problemem jest struktura zatrudnienia. W naszej szkole budzi wręcz przerażenie, jako że większość nauczycieli kształcenia zawodowego to emeryci. Największy problem mamy na naszym flagowym kierunku – mechatronika. Nieco lepiej w klasach informatycznych i programistycznych. Martwimy się, że podwyższenie pensum jeszcze pogorszy naszą sytuację.

Dyrektorzy szkół zawodowych od kilku lat powtarzają, że nauczyciele emerytowani ratują szkoły. jaka jest średnia wieku wśród nauczycieli zawodu w technikum?

Na mechatronice mamy nauczyciela, który skończył 81 lat, drugi ma 75 lat. Teraz pewnie każdy będzie się zastanawiał, jak to możliwe. Zapewniam, że 81-latek jest w świetnej formie. Jest bardzo energiczny i potrafi znakomicie uczyć. Ale to nie jedyni nauczyciele emeryci. Powyżej siedemdziesiątki mam jeszcze dwóch , a czterech zbliża się do tej granicy wiekowej. Cieszy mnie, że mam specjalistów, ale oczywiście to nie są informacje pozwalające myśleć o rozwoju szkoły w dłuższej perspektywie. Ciągle zadaję sobie pytanie, jak tu dalej planować. Ten wzrost liczby godzin w ramach planowanego przez MEiN podwyższenia pensum na pewno nie pomoże, a może się wręcz okazać groźny, bo nie wiem, na ile nauczyciele emerytowani będą w stanie jeszcze bardziej angażować się w pracę edukacyjną. czy dadzą radę pracować więcej niż do tej pory. Dla nich to jest jednak ogromny wysiłek. Na sytuację kadrową w szkołach należy spojrzeć szerzej, bo może się okazać, że będziemy mierzyć się ze zjawiskami, jakich nie jesteśmy w stanie teraz przewidzieć. Podwyższenie pensum może spowodować kryzys, jakiego nie jesteśmy sobie w stanie nawet wyobrazić.

Co może się jeszcze zdarzyć? Jakie scenariusze Pan przewiduje?

Nie wiem, jak będzie wyglądała praca szkoły po wejściu w życie tak poważnej zmiany. Mamy młodych nauczycieli, którzy zarabiają mało, mamy nauczycieli emerytowanych, którzy mogą nam podziękować za pracę, mamy wreszcie nauczycieli przedmiotów ścisłych, którzy być może będą musieli szukać godzin do nowego pensum w innych szkołach. I mamy też takich, którym pomimo reform udało się zachować pracę w jednym miejscu. Są do niej bardzo przywiązani. Co się stanie, kiedy okaże się, że zabraknie dla nich godzin? Tych  będziemy także nauczycieli kształcenia zawodowego, którzy pracują jednocześnie w różnych miejscach – w szkołach, na uczelni, w zakładach pracy.

Należy się spodziewać, że nauczyciele będą odchodzić z przepracowania?

Tak też może być. Dzisiaj trudno to przewidzieć. Ale jeśli nauczyciel emerytowany ma za sobą dziesiątki lat pracy…

Trudno sobie wyobrazić, że w MEiN nikt nie zdaje sobie sprawy ze skutków podwyższenia pensum. Nasuwa się więc pytanie: po co te zmiany?

To jest niewiadoma, a przecież już teraz, we wrześniu, było bardzo trudno. Nam jakoś udało się „pozlepiać” organizację szkoły i pewnie to „jakoś” nie przekłada się na taką jakość, jakiej, my dyrektorzy szkół, byśmy oczekiwali. To, że udało się to wszytko pogodzić, jest efektem niezwykłej determinacji i odpowiedzialności ludzi pracujących w szkole. Ale gdzieś są granice… Chociaż myślę, że już nawet do takiej granicy dotarliśmy. Podam prosty przykład: z punktu widzenia kandydata na ucznia jesteśmy bardzo atrakcyjną szkołą, jednak już dzisiaj powinniśmy ograniczać nabór, żeby zapewnić pełną obradę kadrową. Tego na razie nie robimy, tylko dokładamy godziny tym nauczycielom, których jeszcze mamy. Oni po prostu biorą na siebie więcej, pracują na półtora etatu, a czasami mają też zastępstwa, bo nie ma obsady kadrowej.

Szkole kończą się możliwości kadrowe?

Tak. Kończą się także możlio9wości ludzkie. Bo ileż można pracować w zwiększonym wymiarze czasu pracy? Kto nie był nauczycielem, nie wie, z jaką intensywnością ta praca się odbywa. Przygotowanie do zajęć i przekaz merytoryczny to nie wszystko. Panowanie nad ponad 30-osobową klasą, realizacja procesy wychowawczego, opiekuńczego, kształtowanie postaw, nauczanie  umiejętności, przekazywanie wiedzy, uczenie poprzez rozwiązywanie problemów, prowadzenie projektów, sprawdziany, generowanie różnych innych zadań, ich ocena itd. To jest często katorżnicza praca. Nauczyciel, który ma półtora etatu, pracuje dwa razy więcej. Musi być dyspozycyjny niemal cały czas.

Według propozycji MEiN pensum wzrośnie o cztery godziny, ale do tego dochodzą jeszcze nowe „karcianki”. MEiN nazwał je godzinami dostępności, jakby nauczyciele nie byli dostępni dla uczniów.

Dlatego nauczyciele są już nie tylko przemęczeni, ale jeszcze rozdrażnieni… Godziny dostępności to jedno, ale kiedy przeczytałem kierunki realizacji polityki oświatowej państwa w roku szkolnym 2021/2022, tak samo się zdziwiłem sformułowaniami, które się w nich pojawiły. Na przykład „wychowanie ku dobru”. Zawsze, występując przed uczniami, tłumaczyłem, że szkoła jest miejscem, dzięki któremu stajemy się lepszymi ludźmi, możemy wiele dobrych rzeczy robić. Wydawało się to oczywiste, skoro szkoła jest miejscem poznawania świata, budowania wartości, nabywania kompetencji, radzenia sobie z problemami i funkcjonowania we wspólnocie. Oczywiście nie rozkładam bezradnie rąk, ale też zauważyłem, że ju że nie jestem takim klasycznym dyrektorem jak dawniej.

Co Pan chce przez to powiedzieć?

Dyrektor szkoły musi być wizjonerem, podejmować ryzyko tworzenia strategii, czyli myśleć i patrzeć w przyszłość dla dobra wszystkich, którzy tworzą szkołę. To są kluczowe zadania dyrektora. To nie są tylko zadania ważne z punktu widzenia nadzoru pedagogicznego, który poprzez projekt zmian oświatowych ma być zaostrzony. Chodzi o to, że dziś szkoła to coś więcej  niż kiedyś. To taki rodzaj przedsiębiorstwa, które ciągle musi się dostosowywać do rzeczywistości, podobnie jak to się dzieje w świecie biznesu. Problem w tym, że my, dyrektorzy, jesteśmy pozbawieni wielu narzędzi, które mogłyby nam ułatwić podejmowanie decyzji. Dziś coraz trudniej jest być dyrektorem szkoły.

Cały wywiad jest dostępny w najnowszym Głosie Nauczycielskim (nr 42).

Źródło: Głos Nauczycielski nr 42 str. 14.